środa, 10 sierpnia 2016

Już po egzaminach. I co dalej ?

Konie kocham odkąd pamiętam. Jeździć zaczęłam dwa lata temu...dla siebie. Byłam ciekawa jak to jest. Jednak już od samego początku nie było to dla mnie czarną magią, szybko opanowałam podstawy mimo, że czułam jakiś strach, adrenalinę ale też duże szczęście. Każda lekcja była wyzwaniem ale też przygodą i nauką. Nigdy nie namawiałam swoich znajomych na jeździectwo, zawsze im opowiadałam o tym jak to jest, ponieważ dużo osób się boi koni. Jednak kilka z nich spróbowało i są z nami do dziś. W tych dwóch latach poznałam wielu instruktorów, wiele koni...około 10/ 11 stajni.  

Każdy koń mnie czegoś nauczył. Jedne były dla mnie profesorami w skokach, uczyły mnie prawidłowego dosiadu, kolejne zaś uczyły mnie opanowywania swoich emocji i wzmacniały mój charakter, jeszcze inne pozwalały prowadzić mi je przez drogę układania ich pod siodło.

Jazda konna, a raczej same konie nauczyły mnie pokory oraz dyscypliny. 

Branica Rumak - trening skokowy z Libretto do odznaki


06.08.2016 r Na Centurii chwilę przed częścią ujeżdżeniową.
Brązową Odznakę zdałam z małymi problemami. Gdy przyjechaliśmy z wujkiem na miejsce, poszłam sie zapisać. Dostałam konia z którym od początku miałam problem, gdy tylko wsiadłam na nią koń ruszył galopem i zaczął brykać. Instruktorka powiedziała, że ona jest spokojna i nie bryka, zsiadłam z niej i podziękowałam za nią. W tym samym czasie widziała to Pani Ewa ze stajni "Górka" w Chełmnie przygarnęła mnie pod swoje skrzydła, przywiozła ze sobą 5/6 dziewczyn na egzaminy i dwa konie oraz w tym momencie dołączyłam się do nich. Ujeżdżenie zdałam bez problemu na Centurii, już dawno nie jeździłam na tak dobrze ułożonym koniu, który chodzi od lekkiego przyłożenia łydki. Skoki zaliczyłam z jedną zrzutką jednak już na drugim koniu Iśce. Ostatni okser był najdłuższą chwilą w moim życiu. Gdy tylne kopyta wylądowały na ziemi byłam szczęśliwa jak nigdy. Udało się ! Kolejna próba zaliczona ! Jeszcze pytania...
Dostałam dwa łatwe pytania. Miałam odpisać maść izabelowatą oraz jakie są potrzeby wynikające z natury konia.

Podziękowałam dziewczyną za miłe przyjęcie mnie do swojego grona, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy nie raz. Pani Ewa bardzo mnie zaskoczyła "Jesteśmy tu po to aby pomagać." długo nie poznałam tak życzliwej osoby.  Bardzo żałuję, że mam do stajni tak daleko, ale dobrych ludzi się nie zapomina, na pewno odwiedzę nie raz to miejsce, nie zapominając o koniskach dla których przywiozę prezent :)

Po lewej Guliwer z Dawidem oraz ja z Hecą. Tydzień treningów ujeżdżeniowych w Makowej Stajni na Warmii.


A Dalej ?

Dalej na pewno nie będę się obijać i następuje czas na srebro, w międzyczasie zawody, treningi ...oraz niedługo zaczynająca się szkoła. Nie mogę powiedzieć i narzekać na czas wolny w te wakacje, ponieważ były pracowite i będą do ich końca.
Nie lubię czworoboków ale tak jak powiedziała mi jedna dziewczyna "Jeżeli nie będziesz ich jeździć nigdy nie przestaniesz się ich bać. "


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz